Opublikowano Dodaj komentarz

Autorskie wzory – “nie dziękuję”.

suszony kwiat bawełny

Czy to śmiałe wyznanie i czy to wypada tak odsłonić cały pomysł na biznes? Mądrzy, bogaci ludzie twierdzą, że przepis na sukces i tak jest już dostępny dla każdego na YouTube, a i tak mało kto po niego sięga. Może też dołączę do tej grupy i wskoczę w_kimonie na okładkę FORBES? No nic. Do rzeczy!

Marki odzieżowe prześcigają się w wyszukanych wzorach, współpracach artystycznych, samodzielnej produkcji, często motywują tym również wysokie ceny produktów. Nie krytykuję, nie odrzucam, wybrałam po prostu nieco inną drogę, z pełną świadomością i namaszczeniem własnego procesu, dlatego odsłaniam się przed Wami i już zmierzam z opowieścią, z czego wynika ta decyzja. Mądra – tak, sądzę, że to decyzja z kategorii mądrych.

Przesyt rynku

W rodzącym się w głowie pomyśle, marka W_Store miała bazować na zaprojektowanych samodzielnie wzorach. Szyję, znam kobiety, rozmawiam z nimi, obserwuję trendy, mam w domu wspaniałego grafika – będzie pięknie! Tak, tak, ale… „Po co?”*

Polski rynek dzianin i tkanin jest nasycony. Ilość hurtowni, producentów, sklepów online i offline jest tak duża, że postanowiłam zrobić w pierwszym ruchu solidny rekonesans. Długo to trwało, bo oczywiście po wyborze wzorów postanowiłam je zakupić, dotknąć, uprać, zobaczyć kurczliwość, przyjemność dla skóry. Potem gdzieś pokazałam się w uszytku “na kawie” to od razu chciała siostra i koleżanka i mama koleżanki i tak wybierałam, wypytywałam i zrozumiałam! 

Koła dwa razy nie ma co wymyślać, skoro istenieją przepiękne wzory, ktoś je już przetestował, znalazł odpowiednie numery barw do druku, wydał na to pieniądze, wypuścił na rynek i szuka kupca, to nie ma sensu generować kolejnego źródła nowych wzorów, które:

A: musiałabym z kimś skonfrontować, uszyć coś, pójść na kawę, zachwycić czyjąś siostrę, itd.,

B: Musiałabym porobić próby nadruków, pewnie coś poprawić, porobić kolejne…

C: zrobić zdjęcia użytków, modelek w kimonie, gumce, czepcu (pewnie jeszcze bym na coś wpadła).

D: zaryzykować sprzedaż,

E: jak EWENTUALNY BRAK SPRZEDAŻY i co wtedy? Na co dzień żyję z poszanowaniem środkowiska, podejmują świadome wybory, więc kolejne 30 czy 70 metrów bawełny (subiektywnie pięknej) to średnia wizja, o finansach nie wspominając.

Uszanowałam więc pracę, którąś ktoś już wykonał, wyszukałam wzory, z których uszyłam 3 pierwsze czepce i nazwałam te patterny: #AppleFlower, #CherryBlossom i #MeadowVintage. Poniżej prezentuję je na kimonach – moim ukochanym produkcie tego sklepu.

Wyjątkowe wzory

Jeśli pomyszkujecie nieco po internecie, znajdziecie wszystkie materiały, które prezentuje W_Store. Można je zakupić – niestety w nieco wyższych cenach, bo to zakup detaliczny, ale jednak. Można je zakupić, skroić, uszyć – brzmi jak cynizm, ale nie jest nim! 

Wychowałam się w domu, gdzie ubranka na chrzciny, sukienki na przedstawienia i swetry z wiewiórką szyte były lub dziergane przez babcię i mamę. Inne czasy, inny spryt, na inne umiejętności zwracało się uwagę, ale wiem, że część mam i babć pielęgnuje przekazywanie takiej wiedzy, albo zwyczajnie sami / same interesujemy się szyciem. 

Nie chcę stać na przeszkodzie osobom, które zakochały się w tkaninie, a nie mogą finansowo pozwolić sobie na zakup moich produktów. 

Nie każdego stać na kimono za 299 zł 

Mam całkowitą świadomość, że produkt „po domu”, za który mamy zapłacić niemal 300 zł to produkt z kategorii tych luksusowych. Jestem konkurencyjna rynkowo, polskie marki szyjące kimona proponują ceny między 450-500 zł. Ja pracuję własnymi rękami, więc marża krawcowej to przyszłościowo spora zmiana dla mojej działalności, niemniej nie chciałam nigdy prezentować produktów za najwyższe stawki, a wierzę że swój kawałek tortu zawsze uda mi się oddzielić.

Biorę poprawkę na to, że część osób umie, bądź podejmie wyzwanie uszycia czegoś samodzielnie. Umówmy się – jeans też można kupić i uszyć spodnie, a jakimś cudem Levi’s nadal istnieje i ma się świetnie, dlatego odważyłam się tak jasno postawić sprawę. Wiem również, że mój krój może zwyczajnie nie przypaść komuś do gustu, a tkanina owszem. I tak o to będzie wolał coś smuklejszego, przyciętego w talii, z długim / krótkim rękawem, z paskiem, bez, z suwakiem, czy kieszenią na plecach – śmiało, działajcie, zachwyca mnie to!

I wiem, wiem… To brzmi jak średni model biznesowy, ale wierzę w niego. Szczerością i transparentnością niejednokrotnie zachodziliśmy daleko.

Czy nigdy nie będzie autorskich wzorów tkanin?

„Nie mówię nie”. Aktualnie podążam za swoją pierwotną decyzją. Chodzą mi po głowie kolejne projekty, odezwało się również kilka osób chętnych do takiej współpracy. Może nadejdzie wyjątkowa okazja, jakieś limitowanej edycji, nie wiem. Zobaczymy. Na ten moment nie wiem czy ręce wkładać w materiały, nici, skrajanie, czy pakowanie przesyłek… Jest sporo pracy, żeby zdążyć z aktualnymi zamówieniami, dlatego aż tak przyszłościowo nie myślę i wybieram nowe wzory w ramach swojej wyjściowej filozofii. Z tego też powodu nowe kimona które wprowadziłam dzisiaj do sklepu, zdecydowałam się udostępnić w ramach PRE-ORDER (przedsprzedaż).

PRE-ORDER, czy to takie atrakcyjne?

To zależy jaki mamy charakter. Ja nie lubię czekać, wolę zamówić i dostać paczkę najlepiej tego samego dnia. Odkąd mam sklep online widzę, że nie wszystkie klientki zmierzają za tą filozofią.Wybierając płatność przelewem, niektóre z Was od razu dokonują płatności, natomiast jest spora część klientek, które opłacają zamówienie nawet po 2 tygodniach od złożenia go w sklepie! Takim osobom akurat polecam formę PRE-ORDER, poczekają chwilę dłużej, co najwidoczniej nie jest wyrzeczeniem, a do tego wybrany produkt zakupią nieco taniej niż te dostępne w regularnej sprzedaży. 

Niższa cena to jeden z motywatorów, dlatego nie boję się tego wyzwania. Dla porównania cen zerknijcie na wszystkie produkty w sklepie, podrzucam tutaj.

Podkreślam też, że ciężko jest samodzielnie poradzić sobie z taką ilością szycia, więc prezentuję materiały, kroje, szczegóły, a w tym czasie mam 2-3 tygodnie, żeby przygotować dla Was nowiutkie, świeżutkie kimona. Taka forma zakupu to poniekąd ukłon w moją stronę, za który z góry bardzo dziękuję wszystkim decydującym się na takie zakupy.

Produkty dostępne w PRE-ORDER znajdziecie razem z pozostałymi kimonami – dla niecierpliwych poniżej prezentuję je w wersji złożonej, gotowej do wysyłki.

To przepiękne, lekkie 3 nowe wzory kimon. Pierwsze paczuchy wypuszczam w świat już 8 lutego 🙂

Stay Tuned!

Weronika 

*cholercia nie pamiętam, kto zadał mi to pytanie.

Opublikowano Jeden komentarz

#PrezentBezPudła

Karta podarunkowa

Trochę o rynkach zbytu, katastrofie świątecznej manii i mojej skromnej odpowiedzi na to wszystko. Głośno i dumnie, od momentu odpalenia sklepu, mówię o tym, że działam w idei zero-waste. W tym roku jednak nie starczyło czasu, żeby dopracować i ruszyć obszerną komunikację przedświąteczną, tak bardzo ważną ze względów ideologicznych. Z przytupem będzie za rok, ale wspomnieć o tej koncepcji trzeba już dziś, teraz, natychmiast! Panie, Panowie i wszyscy piękni tego świata, przed wami koncepcja PREZENT BEZ PUDŁA.

Prezent bez pudła, czyli jak trafić w dziesiątkę i nie generować odpadów.

Grudzień (u niektórych nawet listopad) obfituje w zakupy świąteczne, z których ogromna część jest nietrafiona, zdublowana, albo zwyczajnie niepotrzebna odbiorcom. Jak temu zaradzić?

1. Pytanie: „hej, co chcesz na Święta?”

Fakt, brzmi ciężko i jest oczywiście bliższe wrażliwości Grincha… Taki „strzał” zabiera pewien rodzaj magii i niespodzianki. Niektórzy decydują się na ten ruch, nie powiem – i mi się zdarzyło, ale sama kocham niespodzianki, uwielbiam ten moment zachwytu, otrzymania czegoś, czego się po prostu nie spodziewam, że szkoda… Po prostu szkoda takiej okazji na “hej, co chcesz na Święta?”.

2. Tworzenie listy życzeń

W takim scenariuszu inicjatywa względnej niespodzianki leży po stronie osoby obdarowywanej. To ona tworzy listę życzeń, coś jak list do samego Świętego i my (niemniej Święci) otrzymujemy do wyboru to i owo. Element zaskoczenia? Ewentualnie taki, że nie wiemy kto nam podaruje, który z wymarzonych przedmiotów, ale magii jakby nadal trochę mało.

3. Obdarowujmy pudłem tylko „łysego konia”

…bo skoro go znamy i wiemy co i jak to ciężko spudłować. Tak obdarowałam w zeszłym roku moją siostrę, czepcem właśnie! Zadowolona jest do dziś i dumna z tego sklepu i zachwycona wnętrzem i zewnętrzem prezentu, więc potwierdzam i zdecydowanie utwierdzam, że są tacy, którym wiemy, co kupić.

4. #BezPudła

Punkt czwarty, ale MIEJSCE PIERWSZE otrzymuje po prostu VOUCHER, czyli tak zwana karta podarunkowa na określą przez nas wartość. Oczywistością jest również jej absolutnie ekologiczne zwycięstwo, ponieważ większość sprzedawców online generuje obecnie same kody, zamiast plastikowych (o zgrozo!) kart. Wtedy my, jako Mikołaje możemy już samodzielnie wypisać piękne karty, laurki, namalować choinki i makowce, tworząc dedykowany, wybitny, wartościowy prezent, nie pakując go w pudło, potem tego pudła w papier, a papier we wstążkę i co lepsi – na koniec w torebkę z Merry Christmas .


Cała koncepcja akcji #PrezentBezPudła ma poprzez swoją dwuznaczność, zwrócić oczy na możliwości, które ze względu na rozwój technologii, branży ecommerce, otwartych i kreatywnych głów przedsiębiorców, otwierają furtkę na trafiony prezent Świąteczny, bez generowania ton odpadów. Nasz voucher jest oczywiście jedną z propozycji, ale kąpcie się w morzu różnych ofert, prawie każdy sprzedawca decyduje się na te usługi!

I tak się zakręci ten temat jeszcze raz, za rok. Obiecuję. Pewnie huczniej, mocniej, niech się dowiedzą! Tymczasem jednak niech tu cichutko powisi, może ktoś, kiedyś przeczyta o tak prostym, ale naprawdę świetnym rozwiązaniu.


W_Store działa od początku w idei #zerowaste i tak stworzyliśmy każdy jeden produkt w sklepie. I niby mogłoby to wystarczyć, ale jeśli można inspirować dalej, uwrażliwiać na dobro świata, stymulować choćby jedno istnienie? Działajmy, zarówno na co dzień, jak i w Święta, kiedy to z naszych kieszeni wychodzi najwięcej pieniędzy w roku i ruszamy w konsumpcyjne wariactwo. Niech prezent po prostu nie ma wagi ciężkiej! Nasze vouchery znajdziecie tu, a cała reszta to otwarte wrota u wujka Google.Wszystkiego dobrego!

W_eronika